Czy polska branża gier „ucierpi” w związku z sytuacją na Ukrainie? Jak będzie wyglądać przyszłość polskiej branży gier, kiedy w końcu działania wojenne ustaną? Na powyższe pytania odpowiadają prezesi spółek gamingowych notowanych na warszawskiej giełdzie.

Tomasz Mazur, Prezes Zarządu Forestlight Games

Tomasz Mazur, prezes Forestlight Games

1. Nie wydaje mi się, aby wojna na Ukrainie miała wpływ na polską branżę gier. Musimy pamiętać, że konflikt trwa od 2014 roku, oczywiście nie taki jak obecnie. Problem mają studia ukraińskie szczególnie te ze wschodniej części kraju. Natomiast jeżeli nawet, polscy deweloperzy współpracowali z ukraińskim studiami lub twórcami to można tu być elastycznym.

Zresztą Polski Gamedev bardzo aktywnie zaangażował się w pomoc Ukrainie. Dodatkowo pamiętajmy, że wśród twórców są kobiety, wiele z nich mogło trafić do Polski i zasilić szeregi naszych studiów. Też mamy kontakt z agencjami, które szukają pracy dla ukraińskich twórców. Może się okazać, że przy okazji pomagania uciekającym przed wojną sąsiadom, możemy pomóc sobie.

Natomiast pomimo zaangażowanie Europy, Stanów Zjednoczonych w wojnę na Ukrainie, nie powinno to mieć wpływu na potencjał rynku gier na świecie.

2. Oby wojna zakończyła się jak najszybciej, ale teraz nic na to nie wskazuje. Natomiast trudno łączyć działania wojenne w sąsiednim kraju (oby tylko) z wpływem na przyszłość polskiej branży gier. Jest oczywiście wpływ pośredni, choćby ekonomiczny. Oczywiście może się okazać, że wielu utalentowanych twórców z Ukrainy znajdzie się w Polsce i jeszcze bardziej wzmocni potencjał naszych studiów deweloperskich.

Znając naszą otwartość i chęć pomagania, zapewne zacieśnimy współpracę i pomożemy odbudować się ukraińskiemu rynkowi produkcji gier. Europa już dzisiaj nie jest taka sama, ale chyba rynek twórców gier najmniej się tu zmienia. Od dawna wielu twórców pracuje zdalnie, studia mają swoich pracowników porozrzucanych po całym świecie, są bardzo elastyczne i mogą dość szybko reagować na różne sytuacje w różnych częściach świata.

Jakub Radkowski, członek zarządu Different Tales

1. W krótkim terminie skutki rosyjskiej inwazji nie będą miały negatywnego wpływu na polską branżę gier. W dłuższej perspektywie wszystko będzie zależało od globalnej sytuacji makroekonomicznej i postawy Chin. Jeśli USA i UE nałożą sankcje na Chiny, to może mieć to negatywny wpływ na branżę.

2. Nie należy się nastawiać na szybkie zakończenie działań wojennych. Wojna może potrwać kilka lat – jeśli Ukraina ją wygra, to będzie to na pewno miało bardzo pozytywny wpływ na branżę. Jeśli przegra, to wszyscy będziemy mieli dużo większe problemy.

Tomasz Sobiecki, Prezes Manager Games

Tomasz Sobiecki, Prezes Manager Games

Trudno stwierdzić, jaki ostatecznie wpływ na polski gamedev będzie miała wojna na Ukrainie. Ciężko jest się dopatrywać plusów jakichkolwiek działań wojennych, jednak sytuacja ma niejednoznaczne skutki dla branży. Na pewno zwiększa się liczba potencjalnych pracowników. Szacunki mówią, że z Ukrainy uciekło nawet dwieście tysięcy osób z branży IT. Nie wszyscy z nich oczywiście znajdą pracę w sektorze gamedev choćby z racji specjalizacji, ale na pewno cześć z nich załata nasze braki kadrowe.

Warto zaznaczyć, że nie musimy obawiać się w tym przypadku różnic językowych, wszak lingua franca programistów jest język angielski. Co ciekawe wojna spowodowała także exodus osób związanych z branżą z Rosji. W obawie przed skutkami sankcji, czy poborem kraj agresora opuściło kilkadziesiąt tysięcy pracowników IT. Problem został zauważony na Kremlu, a zatrzymaniu tej tendencji mają służyć specjalne preferencje podatkowe i odroczenie poboru. Nie zmienia to faktu, że zachodnie podmioty nie są entuzjastycznie nastawione do korzystania z ich usług.

Mam nadzieję, że konflikt znajdzie szybkie i pozytywne dla Ukrainy zakończenie. Część z osób na pewno będzie chciała wrócić do swoich domów jednak z racji specyfiki branży i możliwości realizowania pracy zdalnie osoby, które znajdą zatrudnienie w Polsce, mogą zostać wśród naszych deweloperów na dłużej nawet po ich powrocie do kraju.

Michał Gembicki, Członek Zarządu Klabater

Michał Gembicki, członek zarządu Klabater

Dzisiaj wojna w sposób bezpośredni nie dotyka polskiej branży growej. Gry produkowane w Polsce w zdecydowanej większości sprzedają się w zachodniej Europie i USA. Zatem ekonomicznie branża nie ucierpi nawet w perspektywie długotrwałego konfliktu. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdzie współpraca z prężnie działającymi ukraińskimi firmami np. świadczącymi usługi outsourcingowe IT została zawieszona, albo znacznie ograniczona.

Problemem jest też sytuacja z rynku pracownika, gdzie ze względów na powszechną mobilizację – wielu specjalistów z rynku ukraińskiego jest niedostępnych w procesach rekrutacyjnych. Ze względów geopolitycznych również kandydaci z rynków zachodnio-europejskich i Rosji zdecydowanie mniej chętnie chcą podejmować pracę w Polsce.

Nasz kraj nie posiada wystarczających zasobów ludzkich, żeby uzupełnić braki w specjalistach IT, programistach i innych zawodach związanych z gamingiem, W długiej wojennej perspektywie nie grożą nam istotne biznesowe konsekwencje, natomiast możemy się musieć zmierzyć z problemami operacyjnymi, takimi jak: wzrost kosztów produkcji gier, trudności z dotrzymywaniem terminów, duża większa niepewność co do realizacji założeń biznesowych opracowywanych gier.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj