Gry indie są istotną częścią ekosystemu gier. Pozwalają na większą elastyczność, tworzą nowe rozwiązania, a także docierają do tego grona odbiorców, który jest często wymagający i starszy.
Gry niezależne to przestrzeń eksperymentów, które mają dobrą przyszłość. Segment gier niezależnych zyskuje na popularności. Zdaniem ekspertów wpływ na to ma coraz łatwiejsza dystrybucja gier przez Steam i inne platformy cyfrowe, rosnąca motywacja graczy do odkrywania innych tytułów, a także mniejsze problemy technologiczne. W efekcie gracze mogą otrzymać to, czego oczekują od rynku – angażujące i złożone tytuły.
Aleksandra Godlewska Head of Studio w Ironbird Creations zauważa, że tytuły indie dodatkowo generują większe możliwości do eksperymentów. Bo, jak przyznaje tytuły AAA są konstruowane bezpiecznie i skierowane do masowego odbiorcy.
„Przeciętny produkt, który ma trafić do konsumenta masowego, składa się przynajmniej z 80% sprawdzonych rozwiązań i maksymalnie 20% innowacji… I te 20% to przypadek kiedy twórcy i wydawca są bardzo odważni. W większości tworzymy produkty, które rynek już lubi i dodajemy odrobinę oryginalności – mówi Aleksandra Godlewska. – To świetnie widać w grach komputerowych. Wielkie tytuły podążają wydeptanymi ścieżkami. Dostajemy kolejne Call of Duty, kolejną Fife, Mario czy Pokemony i praktycznie zawsze wiemy czego się spodziewać. A co ważniejsze – wydawcy i twórcy mogą się spodziewać jak to się sprzeda – dodaje.
Przełomem są jednak gry niezależne, na ich innowacyjność wpływają zupełnie inne założenia. Gra indie może być eksperymentem, generować nowe doznania. Zdaniem Aleksandry Goldewskiej to właśnie poszukiwanie nowych doznań w grach sprawiło, że tytuły niezależne stały się tak popularne.
„Gracze szukają nowych doznań i są coraz bardziej znudzeni głównymi nurtami. Na taki stan rzeczy, nie wpływa wyłącznie wolność jaką mają developerzy niezależni ale też inny focus projektu. Projekty typu AAA przeznaczają lwią części swojego budżetu i skupienia na część graficzno wizualną – jeśli gra nie wygląda ładnie to jak może nazywać się AAA. W tym samym czasie gry niezależne całkowicie skupiają się na core gameplayu – wyjaśnia Aleksandra Godlewska.
Podobnego zdania jest Bartłomiej Lesiakowski, Creative Director w Plot Twist. Sądzi, że gracze za często są rozczarowani tytułami popularnymi. Twórcy gier szukają więc odskoczni, chcą stworzyć coś innowacyjnego, tak powstają gry indie.
„Tworząc studio niezależne możemy być odważni w opowiadaniu historii personalnych, intymnych, czasami niewygodnych, ale przez to bardziej wiarygodnych. Nawet jeśli są osadzone w fantastycznych światach. Skala też nie ma wtedy znaczenia. Dajemy graczom odpocząć od ratowania świata i skupiamy się na samych bohaterach – mówi Bartłomiej Lesiakowski.
Creative Director Plot Twist postuluje, że twórcy coraz częściej zwracają uwagę na gracza. Wychodzą mu naprzeciw. Chcą skupić się na tym co ich motywuje, czego się boją, a nawet – czego wstydzą. Dodaje, że emocje stworzone przez samo granie mieszają się z emocjami wywołanymi przez historię tworząc coś unikalnego.
„Frustracje i sukcesy gracza przeplatają się płynnie z sukcesami i niepowodzeniami bohaterów. Tworzy to niepowtarzalne i potężne przeżycia, które zostają z graczami na długo po ukończeniu tytułu. Jest to unikalna dla gier właściwość, którą branża czasami zaniedbuje – dodaje Bartłomiej Lesiakowski.
Wyjaśnia przy tym, że rynek gier znajduje się w bardzo ciekawym położeniu. Gracze dorastają i często rezygnują z hobby uznając je za zbyt dziecinne. Zauważa, że również tutaj widać przewagę gier niezależnych, które dużo chętniej sięgają po poważniejsze tematy, odpowiednie dla dojrzalszego gracza.
„Staramy się zatem by nasze gry były ambiwalentne. Koniec z pokazywaniem dobra i zła na wykresach i statystykach. Wierzymy w graczy i jesteśmy pewni, że sami wyciągną wnioski i stworzą własne spersonalizowane historie wspólnie z bohaterami gier – komentuje.