Inflacja to temat, który nie znika z ust polskiego społeczeństwa. Wzrost cen, który dotyka już niemal każdej branży, nie ominął także rynku gier. W Polsce jest już 17 milionów fanów gamingu, a na gry Polacy wydają tyle, co na kino, książki i muzykę razem wzięte. Temat drożejących gier staje się zatem coraz bardziej powszechny.
Zjawisko drożejących gier występuje w szczególności przy tytułach AAA na konsole. Wysokobudżetowe produkcje konsolowe przez ostatnie lata przyzwyczaiły graczy, że kosztowały 60 dolarów lub euro za kopię. Przyjęło się, że jest to standardowa cena i jeszcze do niedawna każdy tytuł z segmentu AAA charakteryzował się niezmienną kwotą, którą gracze musieli zapłacić.
Jednak ostatnie premiery złamały tę zasadę. Najpierw ceny produkcji na konsole dziewiątej generacji, czyli PlayStation 5 i Xbox Series S/X, weszły na pułap 70 dolarów/euro. Obecnie próg ten jest adaptowany także na rynku PC i na przykład za edycję standardową gry Forspoken użytkownicy serwisu Steam w Polsce muszą zapłacić 339 zł. Zmiana przyjętego przez lata standardu wywołała niezadowolenie wśród fanów gamingu, którzy narzekają na drożejące tytuły, jednak dlaczego ceny gier z roku na rok rosną oraz jakie czynniki kształtują cenę gry?
Złożoność produkcji
Pierwszym czynnikiem kształtującym cenę gry jest jej złożoność. Gry są obecnie bardziej zaawansowane technologicznie niż jeszcze kilka lat temu, bardziej skomplikowane i dostarczają graczom coraz ciekawszą rozrywkę. Na pozytywny odbiór tytułu przez graczy pracują znacznie liczniejsze zespoły. Widać to chociażby przy procesie tworzenia grafik, przy którym pracuje m.in. Concept Artist, Art Director, 3D artist i wiele innych specjalistów, którzy działają nad finalnymi ilustracjami czy postaciami. Złożoność produkcji przejawia się niemal na każdym etapie tworzenia gry.
Podobnie jest przy ścieżce dźwiękowej – nad muzyką pracują znane zespoły, a głosy podkładają największe gwiazdy. Wszystkie te działania wpływają na koszt produkcji, który ma odzwierciedlenie w finalnej cenie gry.
„Oczywiście cały czas powstają gry niezależne, a tytuł stworzony przez kilkoro zapaleńców może stać się ogromnym hitem, czego dowiodły choćby Hollow Knight czy Stardew Valley. Jednak te największe i najgłośniejsze produkcje wymagają gigantycznych nakładów. Choćby God of War to efekt pracy około 300 osób, a w powstawanie ostatnich hitów Ubisoftu, czyli Far Cry 6 i Assassin’s Creed: Valhalla zaangażowano ekipy kilkunastu studiów, które należą do firmy. Do pracy przy stworzeniu świata przedstawionego w grze Elden Ring zaangażowano sławnego pisarza, George’a R. R. Martina, a w Cyberpunku 2077 mogliśmy zobaczyć Keanu Reevesa. To wszystko ma bezpośrednie przełożenie na koszty produkcji, a więc i cenę, którą muszą zapłacić gracze – wyjaśnia Mateusz Śmieżewski, prezes GAMIVO, serwisu oferującego gry oraz produkty dla graczy.
Działania marketingowe
Drugim argumentem podnoszonym przez wydawców są działania marketingowe. Niegdyś billboard reklamujący grę wideo, zwłaszcza w Polsce, był wydarzeniem. Teraz gry są jedną z głównych gałęzi rozrywki, więc ich reklamy nie odbiegają od promocji najgłośniejszych blockbusterów. Kampanie marketingowe największych tytułów nie ograniczają się do pojedynczych kanałów takich jak telewizja. Specjaliści od marketingu zajmują się dużymi kampaniami reklamowymi m.in. w Internecie współpracując z infuencerami, którzy w zamian za promocję tytułu pobierają gaże liczone w dziesiątkach i setkach tysięcy złotych.
Internetowe gwiazdy pomagają dotrzeć do odbiorców, natomiast bezpośrednim kanałem dostarczania gier są serwisy cyfrowe jak Steam czy GOG, które również uszczuplają zyski producentów pobierając prowizję w zamian za możliwość korzystania z usług platformy.
„Na Steam codziennie jest kilkanaście do kilkudziesięciu premier nowych gier. Cała sztuka polega na tym, by używając zarówno narzędzi dostarczonych przez właścicieli platform, jak również innych metod, dotrzeć do jak największej liczby graczy potencjalnie zainteresowanych naszym tytułem. Do każdej produkcji dobieramy indywidualne działania marketingowe. Przy przypadku erotycznego horroru Lust from Beyond od Movie Games, działania prowadziliśmy m.in. w aplikacji randkowej Tinder. Nie oznacza to oczywiście, że nie prowadzimy też standardowych działań, jak reklama digitalowa czy mailingi do mediów i influencerów informujące o naszych tytułach – komentuje Piotr Gnyp, CMO Movie Games.
Wsparcie popremierowe sprzedaży
Istotnym czynnikiem, który może nie wydawać się oczywisty są koszty popremierowe. Większość gier jest wspierana przez długi czas – wychodzą poprawki, które udoskonalają tytuł, a także w ręce graczy oddawane są dodatki zarówno płatne, jak i darmowe. Ponadto wiele produkcji oferuje grę w sieci, a więc trzeba utrzymywać serwery i cały osprzęt potrzebny do zagwarantowania jakościowej rozgrywki. Te działania generują koszty jeszcze długo po premierze gry, zatem premiera nie oznacza, że producent i wydawca nie ponoszą już dalszych kosztów, które w zależności od chęci rozwijania tytułu, mogą nie mieć końca.
„Niektóre gry, jak World of Warcraft, wymagają comiesięcznego opłacenia subskrypcji za możliwość zabawy, więc producent może liczyć na stały dopływ środków. Zazwyczaj jednak gracz płaci raz, a potem najwyżej dokupuje opcjonalną zawartość czy dodatki. Tymczasem wiele kosztów pozostaje – trzeba dbać o support, balansować rozgrywkę, wypuszczać łatki, utrzymywać infrastrukturę sieciową czy zabezpieczenia przeciw oszustom, które są szczególnie ważne w przypadku gier nastawionych na zabawę wieloosobową – wylicza Mateusz Śmieżewski.
Kurs Dolara
Ważnym aspektem wpływającym na cenę gry są kursy walut. Istnieje silna korelacja w szczególności pomiędzy kursem dolara, a kwotą jaką gracze muszą zapłacić za najnowszą produkcję. Dzieje się tak dlatego, że dystrybutor kupuje gotowy produkt, a cena dla niego nie jest wyrażona w złotówkach, ale w walucie zagranicznej. Zatem jeżeli polski złoty jest słaby względem dolara, zarówno gracz jak i dystrybutor w Polsce ponoszą większe koszty.
„Osłabienie naszej waluty względem innych walut tj. EUR, USD, w przypadku modelu fizycznej dystrybucji prawie zawsze oznacza spadek marży dla polskiego dystrybutora pociągając za sobą konieczność dostosowania cen sprzedaży do aktualnej sytuacji rynkowej. Znaczenie ma również poziom cen gier na rynkach zachodnich, ponieważ jest on najczęściej punktem wyjściowym dla ustalenia ceny zakupu polskiego dystrybutora, co dodatkowo zwiększa presję cenową. W przypadku modelu cyfrowej dystrybucji deprecjacja złotówki niesie ze sobą pozytywne efekty dla polskich producentów gier i wydawców powiększając ich wpływy z tytułu sprzedaży wyrażone w naszej krajowej walucie, co może częściowo łagodzić wpływ innych czynników negatywnie oddziaływujących na ostateczną cenę gier, a wynikających z rosnącej złożoność i kosztów gier produkowanych w Polsce
– komentuje Robert Wesołowski, członek zarządu Klabater.
Fani gamingu
Na koniec warto wspomnieć o ewolucji, jaką przeszła branża gier. Najnowsze produkcje nie są już traktowane jako rozrywka dla dzieci, które nie mają własnych dochodów, a odbiorcami w większości są dorosłe osoby, dla których gry stanowią ucieczkę w inny świat, za który są skłonni zapłacić niemałe pieniądze. Gry stanowią pełnoprawne hobby tak jak żeglarstwo czy wspinaczka górska, które także wiążą się ze znacznymi wydatkami. Producenci gier mogą zatem podnosić cenę wiedząc, że odbiorcę docelowego stać, by ją zapłacić.
„Czasy, gdy gry wideo uważano za rozrywkę przeznaczoną wyłącznie dla dzieci, to odległa przeszłość. Obecnie wiele produkcji jest wręcz skierowanych do starszych odbiorców, którzy wprawdzie wymagają wysokiej jakości produkcji, ale są też w stanie za nią zapłacić. Oczywiście wydawcy muszą bardzo rozsądnie podchodzić do podnoszenia progów cenowych, gdyż gracze to rozważni konsumenci. Ich cierpliwość może się skończyć i jeśli przekalkulują, że zakup danego tytułu im się nie opłaca, to wybiorą usługę subskrypcyjną taką jak oferowany przez Microsoft Game Pass – wyjaśnia Mateusz Śmieżewski.
To tylko część składowych wpływających na cenę gier. Tworzenie, promocja tytułów, a także dostarczanie im graczom to niezwykle złożone procesy, a ich koszty w zależności od chęci rozwijania produkcji przez deweloperów mogą nie mieć końca. Jednak wzrost kosztów produkcji oznacza nieustanny rozwój gier, co powinno napawać optymizmem wszystkich fanów gamingu, których z roku na rok przybywa.